DKK

Kwiecień 2018
Zrób sobie raj Mariusza Szczygła, czyli co naprawdę wiemy o Czechach i czeskiej kulturze

Po przeczytaniu tej książki klubowicze stali się, podobnie jak jej autor, czechofilami!

Jego oczami i jego sercem, bez syntez i poważnych, natrętnych uogólnień, oglądaliśmy obyczaje i kulturę naszych południowych sąsiadów. Lektura zbioru tekstów Mariusza Szczygła stała się więc dla członków DKK szczególnym i fascynującym przewodnikiem.

Nie obyło się oczywiście bez nieuniknionych porównań, dzięki którym ujrzeliśmy także własne, narodowe oblicze. Pozazdrościliśmy im (trochę) optymistycznego, niektórzy uznali, że odrobinę kiczowatego – hymnu, tak odległego od heroiczno-krwawego patosu innych hymnów narodowych, ale wyrażającego zwyczajne pragnienia zwykłego człowieka.

Woda huczy wśród łąk,
Bory szumią pośród skał,
W sadzie pyszni się wiosenny kwiat,
Widać, że to ziemski raj!

Zbliżające się wakacje zachęcają do przekroczenia południowej granicy, by osobiście doświadczyć atrakcyjnej inności Czechów. Czy ją dostrzeżemy bez towarzystwa Mariusza Szczygła?

Spotkanie odbyło się 23 kwietnia 2018 r.


Marzec 2018

Zachłanne na życie Sławomira Kopera, czyli o dziewczynach z dawnych lat



Spotkanie miało charakter przede wszystkim wspomnieniowy. Każda osoba biorąca udział w spotkaniu DKK opowiadała o ulubionych rolach, piosenkach, tekstach bohaterek książki.

W Zachłannych na życie znalazło się mnóstwo anegdot, plotek, relacji osób, biorących udział w wydarzeniach sprzed lat. Atutem okazało się dużo mniej odautorskich ocen prezentowanych postaci niż we wcześniejszych książkach Kopera. Na szczęście autor uznał, że czytelnik jest zdolny do tworzenia własnych sądów i opinii.

W naszym mini rankingu najpopularniejszej kobiecej postaci przedstawionej w Zachłannych na życie wygrała Agnieszka Osiecka. Ale i Kalina Jędrusik, i Elżbieta Czyżewska, i Małgorzata Braunek uznane zostały przez nas za szalenie ciekawe indywidualności, które zapisały się w historii polskiego kina.

Uznałyśmy jednak, że (wyłączając może  Małgorzatę Braunek) życie ich poddane było nieustannej presji z powodu silnego dążenia do osiągniecia sukcesu w silnie rywalizującym środowisku, a meandry ich życia osobistego wynikały najczęściej z ich konstrukcji psychicznej, co obok podziwu dla siły i determinacji bohaterek książki zrodziło w nas także współczucie.



Luty 2018
Papusza Angeliki Kuźniak, czyli między zmyśleniem a prawdą o życiu Romów


„Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma” i „Jadą wozy kolorowe taborami” to piosenki tworzące peerelowski mit sielskiego i niezależnego życia Cyganów, powstałe, jak na ironię, po przymusowym ich osiedlaniu. I od tych tekstów rozpoczęli klubowicze rozmowę nt. książki Angeliki Kuźniak Papusza.


Wszystkie, bo na spotkaniu były same kobiety, współczułyśmy Papuszy i podziwiałyśmy ją za determinację, aspirację, pokorne znoszenie losu cygańskiej dziewczynki, a później żony. Pisałyśmy prawdopodobne scenariusze jej życia, gdyby urodziła się w innej, dostatniej i opiekuńczej rodzinie.



Zastanawiałyśmy się, czy osoba i twórczość Papuszy zostały wykorzystane przez Jerzego Ficowskiego, czy jego fascynacja życiem polskich Romów była także zdradą ich tajemnic i czy odsłanianie kulis  życia jakiejkolwiek wspólnoty jest etyczne, nawet wówczas gdy czyni się to dla „ocalenia” ginącej kultury.



Lektura reportażu Angeliki Kuźniak narzuciła nam aktualne w naszym kraju tematy, o których w państwach wieloetnicznych już od dawna się rozmawia. Chodzi o przeszkody asymilacji i jej granice, o konieczności zmiany stylu życia różnorodnych mniejszości czy raczej odrzuceniu oferty składanej przez większość, która uważa się za lepszą, dojrzalszą, gdyż to ona dyktuje warunki.



Rozmowa o książce Angeliki Kuźniak zachęciła nas do sięgnięcia po utwory Jerzego Ficowskiego i reportaże Lidii Ostałowskiej Cygan to Cygan.



Spotkanie odbyło się 26 lutego 2018 r.



Styczeń 2018


Jacek Hugo-Bader, Biała gorączka, czyli „rozumem Rosji nie ogarniesz” (F. Tiutczew)



Zbiór reportaży Jacka Hugo-Badera, kultowego już reportera i specjalisty od Rosji, a właściwie od Ruskich, bo sam wyznał: „Kocham Ruskich”,  podbił serca klubowiczów.

Zimowa, samotna podróż łazikiem wzdłuż kolei transsyberyjskiej to wyczyn nie lada. Trzeba być szaleńcem i bohaterem zarazem, osobą niezłomną. To imponuje, jest doceniane. Poza tym język, prowadzenie opowieści o miejscach i spotkanych ludziach. Bez moralizowania, gorszenia się, dziwienia, oburzania. Możliwe tylko wtedy, gdy akceptuje się i rozumie drugiego człowieka, owego Ruskiego, naszego sąsiada.

Byliśmy oczarowani  talentem Jacka. Jego widzeniem Rosji i jej mieszkańców. Rosji oglądanej „z perspektywy wałęsającego się psa”.

Mimo pozostawania pod urokiem reportaży klubowicze zgodnie przyznali za markizem de Custine:
„Ktokolwiek zobaczy ten kraj, będzie zadowolony, że żyje gdzie indziej, obojętne gdzie. Zawsze dobrze jest wiedzieć, że istnieje społeczeństwo, gdzie szczęście jest niemożliwe w żadnej postaci, bo zgodnie z prawem swojej natury człowiek nie może być szczęśliwy bez wolności”.


Spotkanie odbyło się 29 stycznia 2018 r.

Październik

Afery i skandale Drugiej Rzeczypospolitej, czyli zawsze aktualne tematy

Tym razem rozmowa nasza toczyła się wokół bohaterów Afer i skandali.
Lekko o nielekkich sprawach, czasem bardzo bolesnych.
Należy jednak co pewien czas wziąć głębszy oddech i do rozmów o polityce, zabójstwach, zamachach, przewrotach wpleść nić dystansu, a nawet pewnej wesołości.
Sławomir Koper jako autor nie jest historycznym dziennikarzem śledczym, lecz popularyzatorem. I tę rolę doskonale wypełnia. Klubowiczom spodobał się sposób, w jaki przybliżył i popularne, i zapomniane postaci sceny politycznej i obyczajowej Dwudziestolecia. Wartka narracja, ukazanie życia prywatnego VIP-ów Drugiej Rzeczypospolitej oraz atmosfery obyczajowej międzywojnia czyni z Afer i skandali atrakcyjną lekturę, która mimowolnie każe czytelnikowi pomyśleć (co uczynili klubowicze), jak za lat kilkadziesiąt oceniane będą współczesne afery i skandale, czy znajdą swojego kronikarza, czy kogokolwiek zainteresują.

Spotkanie odbyło się 27 października 2017 r.

Czerwiec

Wyspa klucz, czyli o falach emigracji

Migracje ludzi: za chlebem, dziś zwane ekonomicznymi; po naukę, która ma być gwarancją lepszego życia; przed prześladowaniami i przymusowe przesiedlenia. Wszystkie jej odmiany ciągle obecne. Informacje o nich od lat pojawiają się w głównych wydaniach serwisów informacyjnych. Dlatego szczególnie interesujące okazują się dzieje bramy do Stanów Zjednoczonych, która w latach 1892 - 1954 otwierała bądź zamykała swoje podwoje przed milionami imigrantów.
Reportaż Małgorzaty Szejnert Wyspa klucz to fascynująca historia centrum przyjmowania imigrantów na Ellis Island: dramatyczne losy przybyszów i opowieść o pracownikach stacji.
Klubowicze byli pod ogromnym wrażeniem książki. Za szczególnie wzruszające uznali pieczołowicie odtworzone losy wybranej garstki emigrantów i, jeśli to było możliwe, ich potomków. Piękno reportażu wzbogacają unikatowe zdjęcia.
Uzupełnieniem rozmowy na temat książki pierwszej damy polskiego reportażu były archiwalne  filmy umieszczone na You Toube oraz zrealizowane przez Ellis Island Immigration Museum.

Spotkanie odbyło się 26 czerwca 2017 r.



Spotkanie autorskie z Barbarą Kosmowską


13 czerwca 2017 r. odbyło się w Bibliotece przy ul. Żubardzkiej spotkanie autorskie z Barbarą Kosmowską w ramach działalności DKK.

Barbara Kosmowska, autorka wielokrotnie nagradzanych powieści dla dorosłych, nastolatków i dzieci, spotkała się z młodzieżą gimnazjalną.

Dziewczęta i chłopcy zadawali wiele pytań autorce. Ciekawi byli jej debiutu literackiego, stylu pracy, poszukiwania tematów, sposobów tworzenia bohaterów powieściowych i decyzji autorki o ich losach. Wiele dowiedzieli się o współpracy Pani Basi (tak pisarka się przedstawiła) z wydawnictwami, ilustratorami, kolegami pisarzami i o roli nagród literackich.

Wśród publiczności znaleźli się młodzi ludzie próbujący swych sił w pisarstwie, dlatego prosili o rady. Autorka Buby i Pozłacanej rybki chętnie podzieliła się swymi doświadczeniami zdobytymi w pracach komisji jurorów w Międzynarodowym Konkursie Literackiej Twórczości Dzieci i Młodzieży organizowanym przez PG nr 2 w Słupsku. Streszczały się one do: bycia szczerym i opisywania znanego sobie świata, poddania swoich prób pisarskich konstruktywnej krytyce i udziału w konkursach literackich, ale niezrażaniu się tzw. porażkami.

Atmosfera spotkania nasycona była emanującymi z osoby Pani Barbary Kosmowskiej: ciepłem, humorem, pogodą ducha, tolerancją i empatią. Czyli tym, co przenika  jej powieści.

Wszyscy, ku swemu zadowoleniu, wynieśli ze spotkania ducha optymizmu, który mimo nieuniknionych bolesnych doświadczeń, zwycięża nie tylko w powieściach Barbary Kosmowskiej, ale w realnym życiu.
  







 Maj

Dwukropek Wisławy Szymborskiej

Majowe spotkanie z tomikiem wierszy Wisławy Szymborskiej Dwukropek poprzedził spacer, który zaprowadził nas do ogródków działkowych, gdzie się rozgościliśmy wśród kwiatów i warzyw wyhodowanych przez Barbarę. Pogoda była ciepła i słoneczna, zapraszająca do powolnej, niespiesznej lektury. Mieliśmy ze sobą tomik poezji W. Szymborskiej i świetną książkę Anny Bikont i Joanny Szczęsnej Pamiątkowe rupiecie.
Barbara, która przed kilkoma dniami odbyła wycieczkę do Kórnika, opowiedziała o obejrzanych pamiątkach poświęconych poetce: o  ławeczce pomniku Wisławy Szymborskiej i kota z Jej  wiersza Kot w pustym mieszkaniu oraz tablicy na domu, w którym mieszkali Szymborscy.
A później czytaliśmy głośno wiersze noblistki, rozmawialiśmy o nich i cieszyliśmy się Chwilą, nietrwałą, tymczasową Chwilą.

Właściwie każdy wiersz
mógłby mieć tytuł ,,Chwila".
Wystarczy jedna fraza
w czasie teraźniejszym,
przeszłym, a nawet przyszłym;
wystarczy, że cokolwiek
niesione słowami
zaszeleści, zabłyśnie,
przefrunie, przepłynie,
czy też zachowa
rzekomą niezmienność,
ale z ruchomym cieniem;
wystarczy, że jest mowa
o kimś obok kogoś
albo kimś obok czegoś;
[...]






Kwiecień

Judasz Amosa Oza, czyli o naturze przyjaźni i zdrady

Ta eseistyczna książka poruszająca wiele wątków, przewijających się w wielogodzinnych rozmowach studenta Szmuela z jego podopiecznym Gerszomem Waldem, zachęciła klubowiczów do poważniejszej rozmowy.
Bo jest to powieść inspirująca. Porusza kwestie zdrady i wierności, szaleństwa i racjonalności w dziejach Żydów i w kontaktach między zantagonizowanymi narodami i religiami, a także w relacjach osobistych.
Szczególne zainteresowanie wzbudziły dwa zagadnienia.  Po pierwsze postać tytułowego bohatera, a szczególnie nieoczywista, dla niektórych kontrowersyjna, ocena Judasza Iskarioty  i przypisanie mu przez autora głównej roli  w powstaniu chrześcijaństwa. Po drugie życiowe perypetie studenta Szmuela Asza, jego poszukiwania własnej drogi, rozterki i duchowe niepokoje, związane przede wszystkim z wiernością i zdradą.
Po lekturze Judasza członkowie DKK postanowili odpocząć od poważnej lektury i kolejne spotkanie odbyć w miłym, pogodnym miejscu, w otoczeniu zieleni i kwiatów w towarzystwie małej formy (co nie znaczy, że błahej) - poezji.

Marzec

Eli,Eli Wojciecha Tochmana z fotografiami Grzegorza Wełnickiego, czyli o porzucaniu utartych szlaków


Spotkaliśmy się z zadziwiającą  książką, która przenosi nas na Filipiny. Ale nie jest ona fotoreportażem zadowalającym gusty turystów pragnących wypocząć na “zapierających dech w piersiach plażach”, doświadczyć “piękna przyrody”, “serdeczności ludzi” i zachwycić się “kolorytem mniejszości etnicznych”. Nie są to Filipiny z przewodnika turystycznego czy folderu biura podróży. Jest to bolesna dla Europejczyka opowieść o współczesnej Manili. O jej slamsach i cmentarzach zamieszkałych przez biedotę, wyrzutki ludzkie.
Wyprawa Wojciecha Tochmana i Grzegorza Wełnickiego  opowiada o współczesności, ale odsłania też historię. Jakże obłudne wydają się rozdziały ze szkolnego podręcznika historii zatytułowane dumnie “Wielkie odkrycia geograficzne”, gdy patrzymy na bohaterów tych wydarzeń oczyma tubylców. Bo konkwistadorzy finansowani przez koronowane głowy to:
“Iberyjskie męty, bandyci i nieroby tutaj (na Filipinach) przepoczwarzyli się w panów. Palili, rabowali, torturowali, gwałcili i chrzcili. Zmuszali ludzi do niewolniczej pracy.”
Dzisiejsza nędza Filipińczyków to kolonialna spuścizna.
Język dosadny, bohaterowie bez makijażu i tylko tacy, którzy zgodzili się opowiedzieć swoje życiowe historie.
Klubowicze byli wstrząśnięci, trochę oburzeni, ale docenili piękno książki, mimo że ujawnia szkaradę, upodlenie, okaleczenie i brak nadziei.
Wysłuchali także wypowiedzi Wojciecha Tochmana i fotografika Grzegorza Wełnickiego o pracy nad reportażem i związanych z tym moralnych dylematach.

Luty

Gwiazdy kina PRL, czyli czas na miłe wspomnienia
Czas na miłe wspomnienia. Tak. Przeszłość wszak nawet najbardziej zgrzebna, szara i beznadziejna jest po latach lukrowana. I właśnie w lutym  przystąpiłyśmy do lukrowania wszystkiego, co zachowała nasza, przede wszystkim emocjonalna, pamięć w związku z polskim filmem i jego twórcami.
Dorośli klubowicze znają z ekranów peerelowską kulturę filmową. Niektórzy żyli nawet nią i dzięki niej bardzo intensywnie. Za sprawą książki Sławomira Kopra wspomnienia zyskały na szczegółowości. Elementy anegdotyczne i plotkarskie pozwoliły łatwo zanurzyć się w minionej epoce, odczuć jej koloryt i wzbudzić nostalgię.
Zauważyłyśmy, że zwodniczy, bo nieadekwatny do treści, jest tytuł książki, na okładce której pojawiła się fotografia młodziutkiej Poli Raksy. Wystarczy rzut oka na spis treści, by dojść do wniosku, że gwiazdami kina PRL byli… mężczyźni! Na osobne omówienie spośród  aktorek zasłużyła sobie tylko Beata Tyszkiewicz. Obok niej są: mistrz Andrzej, osamotniony Mały Rycerz, Bobek, Kmicic i Jerzy Skolimowski, wyróżniający się dziwnymi kolejami losu. Na sześciu twórców kina peerelowskiego tylko jedna kobieta!
Przeszłość, która stała się historią. Aby była zrozumiana przez później urodzonych, musi posiadać wyjaśnienia, komentarze, odniesienia. Sprawia to dziwne wrażenie. Nasza, klubowiczów, doświadczana onegdaj codzienność kinowo-filmowa opatrzona przypisem.
Popularyzatorski, przystępny i lekki charakter książki Sławomira Kopra zachęcił członków klubu DKK do lektury innych tytułów tego autora.

Styczeń

Hen. Na północy Norwegii, czyli odkrywanie nieznanego znanego sąsiada

Tęsknota za podróżą, której odbyć nie można i która nie zostanie zaspokojona przeglądaniem baedekerów, surfowaniem  po witrynach biur turystycznych i wędrówce po caaałym świecie dzięki Google Earth, zostanie na pewno złagodzona dzięki literaturze faktu. To dzięki znajomości kraju i ludzi, wrażliwości i przenikliwości reportera czytelnik ma szanse poznać krajobraz mieszkańców, miast i osiedli, i niezamieszkałych terenów egzotycznego dla nas lub całkiem zwykłego, bo sąsiedniego, kraju.
W mroźnym styczniu, prawdziwie zimowym od kilku lat, klubowicze podążyli za Iloną Wiśniewską do znanej, a jednak, jak się okazało, nieznanej Norwegii. Daleka, północna Norwegia urzekła wszystkich. Jej klimat, nieprzyjazny ludziom, oszałamiające przestrzenie, trzaskający mróz, zamiecie śnieżne, biała pustka i olśniewająca pięknem zorza polarna – wszystko pociągało i urzekało innością.
Poznaliśmy też losy ludzi zamieszkujących  ten nieprzyjazny mimo surowego piękna świat. Byliśmy po stronie wykluczonej wcześniej i nadal odczuwającej odrzucenie przez południowych Norwegów – ludności rdzennej   Saamów.
W ogóle historie ludzkie ukazane w Hen są bardzo ważne, bo tylko przez nie możliwe było pokazanie zmian zachodzących w tym rejonie oraz jego przeszłości. Są ważne i szalenie interesująco opowiedziane. Wciągają, budzą współczucie lub gniew, nigdy obojętność.
Klubowicze po lekturze książki Ilony Wiśniewskiej zdecydowanie zasmakowali w literaturze
non-fiction, dlatego planujemy czytanie reportaży.

W spotkaniu wzięło udział 7 osób.



    Listopad

Złoty pelikan Stefana Chwina, czyli upadek czy wyzwolenie

Przystojny profesor uniwersytetu nadbałtyckiej miejscowości o burzliwej historii, pełnej niedomówień i kłamstw historyków w służbie władzy, uczynił to miasto, obok dziś mieszkających tam ludzi, bohaterem swojej powieści.
Niestety, nie podążaliśmy śladami realnych i wyimaginowanych budynków, ulic i miejsc Gdańska, gdyż znamy go jedynie z dawno odbytych wycieczek i prospektów turystycznych. Ale mogliśmy zanurkować w słoneczno-wilgotnej i złowieszczo-bezbronnej aurze miasta wciąż przechowującej podmuchy odległych i bliższych wydarzeń, śledzić losy Jakuba i tropy jego myśli, rozpoznawać w powieściowych postaciach rysy znanych osób.
Klubowicze odkryli urodę powieści, ale mieli zastrzeżenia co do poprowadzenia losów Jakuba i prawdopodobieństwa psychologicznego motywacji jego czynów. Nie przychylili się bowiem do metaforycznej, moralitetowej interpretacji utworu.
Eseistyczne elementy powieści zaakceptowali i czuli się chyba bezpiecznie, gdy autor opowiadał się po stronie dobra, tak że nie musieli podejmować w tej kwestii żadnych decyzji.

Mieli żal do Stefana Chwina za tragiczne, ich zdaniem, zakończenie powieści. Oczekiwali happy endu. Bardzo są spragnieni gustownego, nieodmiennie szczęśliwego finału losów bohaterów powieściowych.

W spotkaniu wzięło udział 6 osób.

Październik

Piękna rupieciarnia  nie dla każdego piękna

Październikowe spotkanie DKK poświęcone było zbiorowi wybranych esejów, szkiców i wywiadów Bohumila Hrabala „Piękna rupieciarnia”.
Już pierwszy kontakt z tą pozycją wywołał lawinę protestów, najpierw niemych, wyrażonych grymasem twarzy, wydęciem warg i  wzruszeniem ramion -  później wyartykułowanych mocno, zdecydowanie z niezachwianą pewnością, że słuszność oceny jest po mojej, czytelnika, stronie.
Bo kimże jest ten autor?
Autokreacja zwyciężyła. Został odebrany jako moczymorda, leń i obibok. Bo czyż nim nie był? Siłę sprawczą swej twórczości znajdował w złocistym trunku, wśród marginesu, ludzi bez ambicji i wzniosłych celów. (Trochę zawahano się w deprecjonowaniu twórczości Bohumila Hrabala na wieść o studiach pisarza).
Nie znalazł zrozumienia koloryt lokalny, czułość kryjąca się za brzydotą, współczucie dla bohaterów, a genialny portret namalowany niesamowitym językiem Vladimira Boudnika musi czekać na zachwyty i wzruszenia innych czytelników.

Na pewien czas rezygnujemy z tekstów zainspirowanych opowieściami „waryjatów”  i innych podejrzanych indywiduów. W listopadzie czytamy książkę napisaną przez przystojnego, eleganckiego, kulturalnego, taktownego, umiarkowanie pijącego jedynie drogie alkohole (zwłaszcza wina) w bardzo dobrym, często międzynarodowym towarzystwie, profesora Uniwersytetu Gdańskiego Stefan Chwina – Złoty pelikan.

W spotkaniu wzięło udział 6 osób.


Spotkanie z ilustratorką Iwoną Całą

DKK zaprosił Panią Iwonę Całą, cenioną ilustratorkę książek dla dzieci i współpracownika fantastycznego „Świerszczyka”, na spotkanie z drugoklasistami.

DKK postanowił ukazać piękno książki od strony jej graficznego, ilustracyjnego wyglądu. I oczywiście poprzez tę najbardziej rzucająca się w oczy stronę książki zachęcić do czytania. Do czytania tekstu i ilustracji. Że ilustracje czyta się także i że są bardzo ważne, przekonali się uczestnicy warsztatów poprowadzonych przez Panią Iwonę Całą.

Dzięki czarodziejskim zabiegom Pani Iwony, które zastosowała, gdyż uwielbia wszystkich drugoklasistów, nasi goście puścili w ruch maszynę zwaną Wyobraźnią, dołączyli do niej wytrwałość oraz wysiłek  i stworzyli oryginalne ilustracje, które wszystkim się podobały.


Ilustracje pojawią się w klasowej Galerii i czekać będą, aż ich autorzy ułożą do nich ciekawe historie.




Wrzesień

Podróże z Herodotem, czyli na świecie nadal bez zmian


Książka reportażowa „Podróże z Herodotem” (bardzo) dojrzałego Ryszarda Kapuścińskiego jednogłośnie została uznana przez klubowiczów za nadzwyczaj interesującą, wręcz zachwycającą.

„Dzieje” Herodota są dla „króla polskiego reportażu” przewodnikiem po sztuce pisania reportażu i podręcznikiem  poznawania Inności, i nauki pokory wobec obcych kultur. Podczas lektury „Podróży” klubowicze stali się współuczestnikami czytania starożytnego historyka i wraz z autorem śledzili przeplatanie się odległej przeszłości ze współczesnością, oraz poznawali biografię dziennikarską Kapuścińskiego.

Uczestnicy spotkania zgodnie orzekli, że istota człowieka, jego pragnienia i pasje, niebezpieczeństwa nań czyhające, historia, którą tworzy są, bez względu na epokę, tej samej natury. Słowem: nic nowego pod słońcem.

O autentycznym zainteresowaniu klubowiczów twórczością Ryszarda Kapuścińskiego świadczy wypożyczenie przez nich książek tego autora.


W spotkaniu wzięło udział 5 osób.


Czerwiec

Śmierć czeskiego psa, czyli przygody polskiego Gastarbeitera-Sowizdrzała 

Tym razem klubowicze zostali tak poruszeni przez Janusza Rudnickiego, że spotkanie rozpoczęło się od milczenia i wymownego kręcenia  głowami. Są oni bowiem w większości zwolennikami „przyzwoitej”, „dobrze ułożonej”  literatury, używającej książkowego języka, wolnej od wulgaryzmów i złego traktowania bohaterów.

Rozmowa o tych miniopowiadaniach doprowadziła jednak do zmiany pierwszych opinii, które pojawiły się w trakcie lektury. Wędrówka za korowodem nieudaczników, spryciarzy, rozmaitych Rudnickich byłaby trywialna, gdyby nie język. To on jest smyczą trzymającą czytelnika przy książce, niekiedy nawet wbrew jego woli.

Barbara pierwsza zwróciła na to uwagę. Według niej, Katarzyny i moderatora język Rudnickiego żyje potocznością, w nim tkwi siła tych tekstów i z niego zbudowani są bohaterowie. Mimo to uznaliśmy, że tych wulgaryzmów jest nadmiar i nie podzielamy całkowicie opinii autora, który twierdzi, uzasadniając oczywiście swój warsztat, że „Wulgaryzmy to maszty statku języka polskiego. Na nich dopiero rozpiąć można czyste, białe żagle mowy wysokiej.”

Bawiły nas anegdota i żart, sytuacje rodem z filmu niemego; ale odnaleźliśmy także pewną czułość autora dla swoich postaci. Doceniliśmy jego nieziemski zmysł obserwacji, niespotykaną umiejętność widzenia zwyczajnych sytuacji w niezwykły sposób.

Regina, mimo uznania walorów prozy Rudnickiego, nie przeczyta już jego tekstów, a Katarzyna i Barbara chciałyby sprawdzić, czy jego kolejne książki są powtórką z Śmierci czeskiego psa, czy świadczą o ewolucji, rozwoju autora.

Zbliżają się wakacje, więc życzyliśmy sobie podróży w charakterze turystów, nie gastarbeiterów, po trasach przemierzanych przez Janusza Rudnickiego. A zatem do zobaczenia w Dojczlandzie!


W spotkaniu wzięło udział 5 osób.

Maj


Poza horyzonty, czyli wyzwanie dla każdego

Jasia Melę znają prawie wszyscy, znają także jego historię, przedstawianą wielokrotnie w telewizji. Dzięki mass mediom stał się wręcz postacią sztandarową środowiska osób niepełnosprawnych.

Nie wszyscy jednak znają jego książkę Poza horyzonty; łatwiej przecież się słucha i ogląda, niż czyta. Uznaliśmy się zatem za szczęściarzy, że mogliśmy ją przeczytać, by później porozmawiać, dzielić się spostrzeżeniami i odnaleźć dla siebie wskazówki.

Zauważyliśmy, że w ostatnich latach nastąpił zwrot w traktowaniu niepełnosprawności. Jaś właśnie jest przykładem odchodzenia od uważania takiej sytuacji za dożywotni wyrok, skazujący na społeczną izolację i odrzucenie.

Byliśmy pełni podziwu dla jego walki ze zniechęceniem i załamaniem. Podziwialiśmy także jego rodziców, ich wolę uczynienia dalszego życia syna pełnym sensu i wartości. To oni pomogli Jasiowi w przezwyciężaniu traumy wypadku. Spotkanie z Markiem Kamińskim, dzięki staraniom państwa Melów, stało się punktem zwrotnym, sprzyjającą okolicznością, niesamowitą szansą. Ale pracę nad sobą, swoim ciałem i psychiką Jaś wykonał samodzielnie.

Najmłodsi uczestnicy naszego spotkania, troje gimnazjalistów: Kacper, Sandra i Anka dzięki lekturze odkryło i upewniło się, że najważniejszą rzeczą pozwalającą pokonać trudności jest wytrwałość i posiadanie celu. A wspierający rodzice i życzliwość otoczenia to nie dający się przecenić skarb, bardzo potrzebny młodym ludziom.

W spotkaniu wzięło udział 10 osób.

Kwiecień


Miłość, czyli wzajemne uzależnienie


Pierwszą reakcją większości klubowiczów na sytuację emocjonalną, w jakiej znalazła się Grażyna Jagielska było zdziwienie zabarwione skrywaną złością, że nie rozstała się z mężem. To radykalne (formalnie) rozwiązanie miało ją uratować przed bólem, cierpieniem i leczeniem w klinice psychiatrycznej z powodu objawów stresu bojowego.

Zgodziliśmy się jednak ostatecznie, że pragnienie przeżycia czegoś jedynego w swoim rodzaju, bycia najlepszym, poczucia własnej wyjątkowości, zadowolenia z siebie, odniesienia zwycięstwa jest pragnieniem powszechnym i dotyczy każdego: od przedszkolaka do seniora.

Uznaliśmy także, że w przypadku osoby odpornej na stres, zdolnej do ryzyka, chętnie przyjmującej najtrudniejsze wyzwania, czyli podobnej do Wojciecha, wszystko jest intensywniejsze, a przekraczanie granic staje się koniecznością. Spełnienie znalazł w dziennikarstwie wydarzeniowym. A my, żyjący w świecie bez kataklizmów, możemy mieć udział w jego „przygodzie”, możemy czytać i oglądać obrazy wojenne przez niego. Stał się „medium” konfliktów zbrojnych.

A cena? 

Znamy tylko cenę, jaką płaci żona korespondenta wojennego.

Współczuliśmy jej, ale nie widzieliśmy rozwiązania. 

Podobała nam się konstrukcja książki, powolne otwieranie drzwi, za którymi znajdowała się panika i bezbrzeżny smutek. I zastanawialiśmy się, czy naprawdę można widzieć okaleczone ofiary wojny, tzn. ludzi, którym inni wyrządzili okrutną krzywdę, i mieszkać spokojnie w „normalnym”, zwyczajnym świecie?

Regina uznała, że książka jest okrutna, rani ją i już nie chce czytać podobnych. Dlatego majowe spotkanie będzie pogodne, radosne, nawet optymistyczne, będziemy bowiem rozmawiać o książce Jaśka Meli Poza Horyzonty.

W spotkaniu wzięło udział 7 osób.

Marzec

Lala Jacka Dehnela, czyli w hołdzie babci

Na marcowym spotkaniu członkowie naszego DKK dzieli się uwagami po lekturze Lali Jacka Dehnela.
Tak, ta powieść podobała się wszystkim. Jej gawędziarski ton, bezpośredniość relacji, wyjątkowość głównej bohaterki, zawiłość losów rodziny sprawiają, że jest naprawdę atrakcyjna. I jeszcze wzruszająca dzięki pełnej miłości i wzajemnego zachwytu relacji wnuka i babci – kobiety jego dzieciństwa. Smaku powieści nadają liczne anegdoty rodzinne dotyczące także znanych postaci: Kazimierza Brokla i Juliana Rogozińskiego.

Jedynie najmłodszy uczestnik spotkania, Kacper, czuł się zagubiony wśród tłumu krewnych Jacusia, bezustannych wędrówek rodziny i miejsc, których nazwy słyszał po raz pierwszy. No i ta narracja! Chaotyczna, kapryśna jak pamięć, płynąca meandrami zdarzeń minionych i współczesnych. Historia opowiadana wielokrotnie w różnym czasie różnym postaciom.

Niekłamaną radość sprawił większości fakt, że nadszedł czas, gdy można już, bez stosowania kamuflażu, autocenzury i nie cierpiąc na schizofreniczne rozdwojenie, pisać o polskich losach na kresach wschodnich. Lala powstała właśnie dzięki wolności, dzięki wolności pojawiła się na półce księgarskiej, a później w naszych rękach.


Życzyłyśmy sobie bycia babciami tak wspaniałymi jak Helena Bielecka i posiadania wnuków podobnych do Jacusia.

W spotkaniu wzięło udział 7 osób. 



Luty 

Dżungla miasta obłaskawiona

Mimo że Łódź w porównaniu do olbrzymów miejskich jest „tycia, tyciuśka jak ziarnko kawy”, przypomina niekiedy z powodu istniejących zagrożeń dżunglę metropolitalnego ośrodka. Dlatego na dzisiejszym spotkaniu omawialiśmy sposoby radzenia sobie w niebezpiecznych sytuacjach, jakie mogą pojawić się w mieście. Naszym przewodnikiem, doświadczonym i godnym zaufania, był Jacek Pałkiewicz – autor książki Jak żyć bezpiecznie w dżungli miasta.


Rozmowa odbyła się w gronie zaledwie trzech osób, gdyż członkowie naszego DKK nie potrafili poradzić sobie z zagrożeniem, jakie niesie ze sobą zbyt otwarty kontakt z drobnoustrojami chorobotwórczymi.

Doszły nas słuchy, że infekcje zostały pokonane. Mamy nadzieję, że przedświąteczne spotkanie przebiegnie bez przeszkód.

W spotkaniu wzięły udział 3 osoby.



 Styczeń

Pierwsze inauguracyjne spotkanie DKK odbędzie 25 stycznia br. o godz. 17:00.
Serdecznie zapraszamy.




Wielka inauguracja Dyskusyjnego Klubu Książki przy Filii 21 MBP Łódź-Bałuty miała miejsce 25 stycznia 2016 r. 
Dlaczego wielka?
  • Ponieważ DKK jest ogromnym (w Polsce działa ich około 1300) przedsięwzięciem stworzonym przez Instytut Książki, a my mamy zaszczyt włączyć się w akcję popularyzowania książek i czytelnictwa.
  • Ponieważ w inauguracyjnym spotkaniu wzięło udział aż dziesięć osób.
  • Ponieważ mamy nadzieję, że nasz lokalny DKK będzie się rozwijał i gromadził wokół książek osoby w różnym wieku, by stać się międzypokoleniową platformą czytelniczą.

Nieprzypadkowo powieść Harper Lee Zabić drozda otworzyła comiesięczne spotkania DKK. Może przeczytać ją zarówno nastolatek, jak i osoba dojrzała. I obie odnajdą w niej coś interesującego, gdyż łatwo poddaje się różnym interpretacjom.

Tym razem szczególną uwagę zwróciliśmy na rolę książki i czytania w życiu bohaterów. Wyjątkowość bowiem rodziny Finchów polegała między innymi na tym, że czytanie było ich codziennym nawykiem. Atticusa widzimy z gazetą lub książką w dłoniach i czytającego głośno dzieciom, mimo że dzięki niemu właśnie, jak powiedział Jem podczas prezentacji rodzeństwa Dillowi, „ta mała, Skaut, czyta od urodzenia, a jeszcze nie chodzi do szkoły”.

Odkryliśmy symbole, motywy i główne tematy powieści, o której można także powiedzieć, że jest ekscytującą choć często bolesną relacją z dojrzewania psychicznego i społecznego dwojga bohaterów: Skaut i Jema. Pokusiliśmy się o interpretację tytułu powieści. Dużą inicjatywę, pomysłowość i intuicyjne rozumienie przejawił zwłaszcza Eryk. Dlatego w podziękowaniu moderator podarował mu tekst wiersza Ch. Bukowskiego Drozd.

Pożyteczna i prawdziwie cudowna umiejętność czytania była dla Finchów wyróżnikiem statusu społecznego i nieukrywanym powodem dumy, lecz nie arogancji.  Oby ta tradycja utrzymała się także dzięki wkładowi naszego DKK.

Bluebird (Drozd)

w moim sercu jest drozd
który chce się wydostać
ale jestem dla niego za mocny
mówię: zostań tu
nie zamierzam się tobą
przed nikim chwalić

w moim sercu jest drozd
który chce się wydostać
ale topię go w whisky
a potem duszę nikotyną
i ani kurwy
ani barmani
ani nawet sprzedawcy
nie mają pojęcia
że tam jest

w moim sercu jest drozd
który chce się wydostać
ale jestem dla niego za mocny
mówię: zostań tu
chcesz wszystko spieprzyć?
chcesz popsuć całą robotę?
chcesz obniżyć nakład
moich książek w Europie?

w moim sercu jest drozd
który chce się wydostać
ale jestem dla niego zbyt bystry,
czasem tylko, gdy wszyscy śpią,
mówię: nie smuć się
wiem że tam jesteś

odkładam go z powrotem
ale on wciąż cichutko śpiewa
(widać nie pozwalam by zdechł)
więc zasypiamy razem
z naszą słodką tajemnicą
i jest to na tyle ładne
by doprowadzić mężczyznę do płaczu
ale ja nie płaczę
a ty?

Charles Bukowski
tłumaczenie: Mateusz Witkowski

W spotkaniu wzięło udział 10 osób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz