Kwiecień 2018
Zrób sobie raj Mariusza Szczygła, czyli co naprawdę wiemy o Czechach i czeskiej kulturze
Zrób sobie raj Mariusza Szczygła, czyli co naprawdę wiemy o Czechach i czeskiej kulturze
Po przeczytaniu tej książki klubowicze stali się, podobnie jak jej autor, czechofilami!
Jego oczami i jego sercem, bez syntez i poważnych, natrętnych uogólnień, oglądaliśmy obyczaje i kulturę naszych południowych sąsiadów. Lektura zbioru tekstów Mariusza Szczygła stała się więc dla członków DKK szczególnym i fascynującym przewodnikiem.
Nie obyło się oczywiście bez nieuniknionych porównań, dzięki którym ujrzeliśmy także własne, narodowe oblicze. Pozazdrościliśmy im (trochę) optymistycznego, niektórzy uznali, że odrobinę kiczowatego – hymnu, tak odległego od heroiczno-krwawego patosu innych hymnów narodowych, ale wyrażającego zwyczajne pragnienia zwykłego człowieka.
Woda huczy wśród łąk,
Bory szumią pośród skał,
W sadzie pyszni się wiosenny kwiat,
Widać, że to ziemski raj!
Zbliżające się wakacje zachęcają do przekroczenia południowej granicy, by osobiście doświadczyć atrakcyjnej inności Czechów. Czy ją dostrzeżemy bez towarzystwa Mariusza Szczygła?
Spotkanie odbyło się 23 kwietnia 2018 r.
Marzec 2018
Zachłanne na życie
Sławomira Kopera, czyli o dziewczynach z dawnych lat
Spotkanie miało charakter przede wszystkim wspomnieniowy.
Każda osoba biorąca udział w spotkaniu DKK opowiadała o ulubionych rolach,
piosenkach, tekstach bohaterek książki.
W Zachłannych na życie
znalazło się mnóstwo anegdot, plotek, relacji osób, biorących udział w wydarzeniach
sprzed lat. Atutem okazało się dużo mniej odautorskich ocen prezentowanych
postaci niż we wcześniejszych książkach Kopera. Na szczęście autor uznał, że
czytelnik jest zdolny do tworzenia własnych sądów i opinii.
W naszym mini rankingu najpopularniejszej kobiecej postaci
przedstawionej w Zachłannych na życie
wygrała Agnieszka Osiecka. Ale i Kalina Jędrusik, i Elżbieta Czyżewska, i
Małgorzata Braunek uznane zostały przez nas za szalenie ciekawe
indywidualności, które zapisały się w historii polskiego kina.
Uznałyśmy jednak, że (wyłączając może Małgorzatę Braunek) życie ich poddane było
nieustannej presji z powodu silnego dążenia do osiągniecia sukcesu w silnie rywalizującym
środowisku, a meandry ich życia osobistego wynikały najczęściej z ich
konstrukcji psychicznej, co obok podziwu dla siły i determinacji bohaterek
książki zrodziło w nas także współczucie.
Luty 2018
Papusza Angeliki Kuźniak, czyli między zmyśleniem a prawdą o życiu Romów
„Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma” i „Jadą wozy kolorowe
taborami” to piosenki tworzące peerelowski mit sielskiego i niezależnego życia Cyganów,
powstałe, jak na ironię, po przymusowym ich osiedlaniu. I od tych tekstów rozpoczęli
klubowicze rozmowę nt. książki Angeliki Kuźniak Papusza.
Wszystkie, bo na spotkaniu były same kobiety, współczułyśmy
Papuszy i podziwiałyśmy ją za determinację, aspirację, pokorne znoszenie losu
cygańskiej dziewczynki, a później żony. Pisałyśmy prawdopodobne scenariusze jej
życia, gdyby urodziła się w innej, dostatniej i opiekuńczej rodzinie.
Zastanawiałyśmy się, czy osoba i twórczość Papuszy zostały
wykorzystane przez Jerzego Ficowskiego, czy jego fascynacja życiem polskich
Romów była także zdradą ich tajemnic i czy odsłanianie kulis życia jakiejkolwiek wspólnoty jest etyczne,
nawet wówczas gdy czyni się to dla „ocalenia” ginącej kultury.
Lektura reportażu Angeliki Kuźniak narzuciła nam aktualne w
naszym kraju tematy, o których w państwach wieloetnicznych już od dawna się
rozmawia. Chodzi o przeszkody asymilacji i jej granice, o konieczności zmiany
stylu życia różnorodnych mniejszości czy raczej odrzuceniu oferty składanej
przez większość, która uważa się za lepszą, dojrzalszą, gdyż to ona dyktuje
warunki.
Rozmowa o książce Angeliki Kuźniak zachęciła nas do
sięgnięcia po utwory Jerzego Ficowskiego i reportaże Lidii Ostałowskiej Cygan to Cygan.
Spotkanie odbyło się 26 lutego 2018 r.
Styczeń 2018
Jacek
Hugo-Bader, Biała gorączka, czyli „rozumem
Rosji nie ogarniesz” (F. Tiutczew)
Zbiór reportaży Jacka Hugo-Badera, kultowego już
reportera i specjalisty od Rosji, a właściwie od Ruskich, bo sam wyznał: „Kocham
Ruskich”, podbił serca klubowiczów.
Zimowa, samotna podróż łazikiem wzdłuż kolei transsyberyjskiej
to wyczyn nie lada. Trzeba być szaleńcem i bohaterem zarazem, osobą niezłomną. To
imponuje, jest doceniane. Poza tym język, prowadzenie opowieści o miejscach i
spotkanych ludziach. Bez moralizowania, gorszenia się, dziwienia, oburzania. Możliwe
tylko wtedy, gdy akceptuje się i rozumie drugiego człowieka, owego Ruskiego,
naszego sąsiada.
Byliśmy oczarowani talentem Jacka. Jego widzeniem Rosji i jej mieszkańców.
Rosji oglądanej „z perspektywy wałęsającego się psa”.
Mimo pozostawania pod urokiem reportaży klubowicze zgodnie
przyznali za markizem de Custine:
„Ktokolwiek zobaczy ten kraj, będzie zadowolony, że żyje gdzie indziej,
obojętne gdzie. Zawsze dobrze jest wiedzieć, że istnieje społeczeństwo, gdzie
szczęście jest niemożliwe w żadnej postaci, bo zgodnie z prawem swojej natury
człowiek nie może być szczęśliwy bez wolności”.Spotkanie odbyło się 29 stycznia 2018 r.
Październik
Afery i skandale Drugiej Rzeczypospolitej, czyli zawsze aktualne tematy
Tym razem rozmowa nasza toczyła się wokół bohaterów Afer i skandali.
Lekko o nielekkich sprawach, czasem bardzo bolesnych.
Należy jednak co pewien czas wziąć głębszy oddech i do rozmów o polityce, zabójstwach, zamachach, przewrotach wpleść nić dystansu, a nawet pewnej wesołości.
Sławomir Koper jako autor nie jest historycznym dziennikarzem śledczym, lecz popularyzatorem. I tę rolę doskonale wypełnia. Klubowiczom spodobał się sposób, w jaki przybliżył i popularne, i zapomniane postaci sceny politycznej i obyczajowej Dwudziestolecia. Wartka narracja, ukazanie życia prywatnego VIP-ów Drugiej Rzeczypospolitej oraz atmosfery obyczajowej międzywojnia czyni z Afer i skandali atrakcyjną lekturę, która mimowolnie każe czytelnikowi pomyśleć (co uczynili klubowicze), jak za lat kilkadziesiąt oceniane będą współczesne afery i skandale, czy znajdą swojego kronikarza, czy kogokolwiek zainteresują.
Spotkanie odbyło się 27 października 2017 r.
Czerwiec
Wyspa klucz, czyli o falach emigracji
Migracje ludzi: za chlebem, dziś zwane ekonomicznymi; po naukę, która ma być gwarancją lepszego życia; przed prześladowaniami i przymusowe przesiedlenia. Wszystkie jej odmiany ciągle obecne. Informacje o nich od lat pojawiają się w głównych wydaniach serwisów informacyjnych. Dlatego szczególnie interesujące okazują się dzieje bramy do Stanów Zjednoczonych, która w latach 1892 - 1954 otwierała bądź zamykała swoje podwoje przed milionami imigrantów.
Reportaż Małgorzaty Szejnert Wyspa klucz to fascynująca historia centrum przyjmowania imigrantów na Ellis Island: dramatyczne losy przybyszów i opowieść o pracownikach stacji.
Klubowicze byli pod ogromnym wrażeniem książki. Za szczególnie wzruszające uznali pieczołowicie odtworzone losy wybranej garstki emigrantów i, jeśli to było możliwe, ich potomków. Piękno reportażu wzbogacają unikatowe zdjęcia.
Uzupełnieniem rozmowy na temat książki pierwszej damy polskiego reportażu były archiwalne filmy umieszczone na You Toube oraz zrealizowane przez Ellis Island Immigration Museum.
Spotkanie
autorskie z Barbarą Kosmowską
13
czerwca 2017 r. odbyło się w Bibliotece przy ul. Żubardzkiej spotkanie
autorskie z Barbarą Kosmowską w ramach działalności DKK.
Barbara
Kosmowska, autorka wielokrotnie nagradzanych powieści dla dorosłych,
nastolatków i dzieci, spotkała się z młodzieżą gimnazjalną.
Dziewczęta
i chłopcy zadawali wiele pytań autorce. Ciekawi byli jej debiutu literackiego,
stylu pracy, poszukiwania tematów, sposobów tworzenia bohaterów powieściowych i
decyzji autorki o ich losach. Wiele dowiedzieli się o współpracy Pani Basi (tak
pisarka się przedstawiła) z wydawnictwami, ilustratorami, kolegami pisarzami i
o roli nagród literackich.
Wśród
publiczności znaleźli się młodzi ludzie próbujący swych sił w pisarstwie,
dlatego prosili o rady. Autorka Buby i
Pozłacanej rybki chętnie podzieliła
się swymi doświadczeniami zdobytymi w pracach komisji jurorów w Międzynarodowym
Konkursie Literackiej Twórczości Dzieci i Młodzieży organizowanym przez PG nr 2
w Słupsku. Streszczały się one do: bycia szczerym i opisywania znanego sobie
świata, poddania swoich prób pisarskich konstruktywnej krytyce i udziału w konkursach
literackich, ale niezrażaniu się tzw. porażkami.
Atmosfera
spotkania nasycona była emanującymi z osoby Pani Barbary Kosmowskiej: ciepłem,
humorem, pogodą ducha, tolerancją i empatią. Czyli tym, co przenika
jej powieści.
Wszyscy,
ku swemu zadowoleniu, wynieśli ze spotkania ducha optymizmu, który mimo nieuniknionych
bolesnych doświadczeń, zwycięża nie tylko w powieściach Barbary Kosmowskiej,
ale w realnym życiu.
Maj
Dwukropek Wisławy Szymborskiej
Majowe spotkanie z tomikiem wierszy Wisławy Szymborskiej Dwukropek poprzedził spacer, który zaprowadził nas do ogródków działkowych, gdzie się rozgościliśmy wśród kwiatów i warzyw wyhodowanych przez Barbarę. Pogoda była ciepła i słoneczna, zapraszająca do powolnej, niespiesznej lektury. Mieliśmy ze sobą tomik poezji W. Szymborskiej i świetną książkę Anny Bikont i Joanny Szczęsnej Pamiątkowe rupiecie.
Barbara, która przed kilkoma dniami odbyła wycieczkę do Kórnika, opowiedziała o obejrzanych pamiątkach poświęconych poetce: o ławeczce pomniku Wisławy Szymborskiej i kota z Jej wiersza Kot w pustym mieszkaniu oraz tablicy na domu, w którym mieszkali Szymborscy.
A później czytaliśmy głośno wiersze noblistki, rozmawialiśmy o nich i cieszyliśmy się Chwilą, nietrwałą, tymczasową Chwilą.
Właściwie każdy wiersz
mógłby mieć tytuł ,,Chwila".
Wystarczy jedna fraza
w czasie teraźniejszym,
przeszłym, a nawet przyszłym;
wystarczy, że cokolwiek
niesione słowami
zaszeleści, zabłyśnie,
przefrunie, przepłynie,
czy też zachowa
rzekomą niezmienność,
ale z ruchomym cieniem;
wystarczy, że jest mowa
o kimś obok kogoś
albo kimś obok czegoś;
[...]
Kwiecień
Judasz Amosa Oza, czyli o naturze przyjaźni i zdrady
Ta eseistyczna książka poruszająca wiele wątków, przewijających się w wielogodzinnych rozmowach studenta Szmuela z jego podopiecznym Gerszomem Waldem, zachęciła klubowiczów do poważniejszej rozmowy.
Bo jest to powieść inspirująca. Porusza kwestie zdrady i wierności, szaleństwa i racjonalności w dziejach Żydów i w kontaktach między zantagonizowanymi narodami i religiami, a także w relacjach osobistych.
Szczególne zainteresowanie wzbudziły dwa zagadnienia. Po pierwsze postać tytułowego bohatera, a szczególnie nieoczywista, dla niektórych kontrowersyjna, ocena Judasza Iskarioty i przypisanie mu przez autora głównej roli w powstaniu chrześcijaństwa. Po drugie życiowe perypetie studenta Szmuela Asza, jego poszukiwania własnej drogi, rozterki i duchowe niepokoje, związane przede wszystkim z wiernością i zdradą.
Po lekturze Judasza członkowie DKK postanowili odpocząć od poważnej lektury i kolejne spotkanie odbyć w miłym, pogodnym miejscu, w otoczeniu zieleni i kwiatów w towarzystwie małej formy (co nie znaczy, że błahej) - poezji.
Marzec
Eli,Eli Wojciecha Tochmana z fotografiami Grzegorza Wełnickiego, czyli o porzucaniu utartych szlaków
Luty
Spotkaliśmy się z zadziwiającą książką, która przenosi nas na Filipiny. Ale nie jest ona fotoreportażem zadowalającym gusty turystów pragnących wypocząć na “zapierających dech w piersiach plażach”, doświadczyć “piękna przyrody”, “serdeczności ludzi” i zachwycić się “kolorytem mniejszości etnicznych”. Nie są to Filipiny z przewodnika turystycznego czy folderu biura podróży. Jest to bolesna dla Europejczyka opowieść o współczesnej Manili. O jej slamsach i cmentarzach zamieszkałych przez biedotę, wyrzutki ludzkie.
Wyprawa Wojciecha Tochmana i Grzegorza Wełnickiego opowiada o współczesności, ale odsłania też historię. Jakże obłudne wydają się rozdziały ze szkolnego podręcznika historii zatytułowane dumnie “Wielkie odkrycia geograficzne”, gdy patrzymy na bohaterów tych wydarzeń oczyma tubylców. Bo konkwistadorzy finansowani przez koronowane głowy to:
“Iberyjskie męty, bandyci i nieroby tutaj (na Filipinach) przepoczwarzyli się w panów. Palili, rabowali, torturowali, gwałcili i chrzcili. Zmuszali ludzi do niewolniczej pracy.”
Dzisiejsza nędza Filipińczyków to kolonialna spuścizna.
Język dosadny, bohaterowie bez makijażu i tylko tacy, którzy zgodzili się opowiedzieć swoje życiowe historie.
Klubowicze byli wstrząśnięci, trochę oburzeni, ale docenili piękno książki, mimo że ujawnia szkaradę, upodlenie, okaleczenie i brak nadziei.
Wysłuchali także wypowiedzi Wojciecha Tochmana i fotografika Grzegorza Wełnickiego o pracy nad reportażem i związanych z tym moralnych dylematach.
Gwiazdy kina PRL, czyli czas na miłe wspomnienia
Czas na miłe wspomnienia. Tak. Przeszłość wszak nawet najbardziej zgrzebna, szara i beznadziejna jest po latach lukrowana. I właśnie w lutym przystąpiłyśmy do lukrowania wszystkiego, co zachowała nasza, przede wszystkim emocjonalna, pamięć w związku z polskim filmem i jego twórcami.
Dorośli klubowicze znają z ekranów peerelowską kulturę filmową. Niektórzy żyli nawet nią i dzięki niej bardzo intensywnie. Za sprawą książki Sławomira Kopra wspomnienia zyskały na szczegółowości. Elementy anegdotyczne i plotkarskie pozwoliły łatwo zanurzyć się w minionej epoce, odczuć jej koloryt i wzbudzić nostalgię.
Zauważyłyśmy, że zwodniczy, bo nieadekwatny do treści, jest tytuł książki, na okładce której pojawiła się fotografia młodziutkiej Poli Raksy. Wystarczy rzut oka na spis treści, by dojść do wniosku, że gwiazdami kina PRL byli… mężczyźni! Na osobne omówienie spośród aktorek zasłużyła sobie tylko Beata Tyszkiewicz. Obok niej są: mistrz Andrzej, osamotniony Mały Rycerz, Bobek, Kmicic i Jerzy Skolimowski, wyróżniający się dziwnymi kolejami losu. Na sześciu twórców kina peerelowskiego tylko jedna kobieta!
Przeszłość, która stała się historią. Aby była zrozumiana przez później urodzonych, musi posiadać wyjaśnienia, komentarze, odniesienia. Sprawia to dziwne wrażenie. Nasza, klubowiczów, doświadczana onegdaj codzienność kinowo-filmowa opatrzona przypisem.
Popularyzatorski, przystępny i lekki charakter książki Sławomira Kopra zachęcił członków klubu DKK do lektury innych tytułów tego autora.
Styczeń
Hen. Na północy Norwegii, czyli odkrywanie nieznanego znanego
sąsiada
Tęsknota za
podróżą, której odbyć nie można i która nie zostanie zaspokojona przeglądaniem baedekerów,
surfowaniem po witrynach biur turystycznych
i wędrówce po caaałym świecie dzięki Google Earth, zostanie na pewno złagodzona
dzięki literaturze faktu. To dzięki znajomości kraju i ludzi, wrażliwości i
przenikliwości reportera czytelnik ma szanse poznać krajobraz mieszkańców,
miast i osiedli, i niezamieszkałych terenów egzotycznego dla nas lub całkiem
zwykłego, bo sąsiedniego, kraju.
W mroźnym styczniu,
prawdziwie zimowym od kilku lat, klubowicze podążyli za Iloną Wiśniewską do
znanej, a jednak, jak się okazało, nieznanej Norwegii. Daleka, północna
Norwegia urzekła wszystkich. Jej klimat, nieprzyjazny ludziom, oszałamiające
przestrzenie, trzaskający mróz, zamiecie śnieżne, biała pustka i olśniewająca
pięknem zorza polarna – wszystko pociągało i urzekało innością.
Poznaliśmy
też losy ludzi zamieszkujących ten
nieprzyjazny mimo surowego piękna świat. Byliśmy po stronie wykluczonej wcześniej
i nadal odczuwającej odrzucenie przez południowych Norwegów – ludności rdzennej
– Saamów.
W ogóle historie
ludzkie ukazane w Hen są bardzo
ważne, bo tylko przez nie możliwe było pokazanie zmian zachodzących w tym
rejonie oraz jego przeszłości. Są ważne i szalenie interesująco opowiedziane. Wciągają,
budzą współczucie lub gniew, nigdy obojętność.
Klubowicze po lekturze książki
Ilony Wiśniewskiej zdecydowanie zasmakowali w literaturze
non-fiction,
dlatego planujemy czytanie reportaży.
W spotkaniu wzięło udział 7 osób.
W spotkaniu wzięło udział 7 osób.
Listopad
Złoty pelikan Stefana Chwina, czyli upadek czy wyzwolenie
Przystojny profesor uniwersytetu nadbałtyckiej miejscowości
o burzliwej historii, pełnej niedomówień i kłamstw historyków w służbie władzy,
uczynił to miasto, obok dziś mieszkających tam ludzi, bohaterem swojej
powieści.
Niestety, nie podążaliśmy śladami realnych i wyimaginowanych
budynków, ulic i miejsc Gdańska, gdyż znamy go jedynie z dawno odbytych
wycieczek i prospektów turystycznych. Ale mogliśmy zanurkować w
słoneczno-wilgotnej i złowieszczo-bezbronnej aurze miasta wciąż przechowującej
podmuchy odległych i bliższych wydarzeń, śledzić losy Jakuba i tropy jego
myśli, rozpoznawać w powieściowych postaciach rysy znanych osób.
Klubowicze odkryli urodę powieści, ale mieli zastrzeżenia co
do poprowadzenia losów Jakuba i prawdopodobieństwa psychologicznego motywacji
jego czynów. Nie przychylili się bowiem do metaforycznej, moralitetowej
interpretacji utworu.
Eseistyczne elementy powieści zaakceptowali i czuli się
chyba bezpiecznie, gdy autor opowiadał się po stronie dobra, tak że nie musieli
podejmować w tej kwestii żadnych decyzji.
Mieli żal do Stefana Chwina za tragiczne, ich zdaniem,
zakończenie powieści. Oczekiwali happy endu. Bardzo są spragnieni gustownego,
nieodmiennie szczęśliwego finału losów bohaterów powieściowych.
W spotkaniu wzięło udział 6 osób.
W spotkaniu wzięło udział 6 osób.
Październik
Piękna rupieciarnia
nie dla każdego piękna
Październikowe spotkanie DKK poświęcone było zbiorowi
wybranych esejów, szkiców i wywiadów Bohumila Hrabala „Piękna rupieciarnia”.
Już pierwszy kontakt z tą pozycją wywołał lawinę protestów,
najpierw niemych, wyrażonych grymasem twarzy, wydęciem warg i wzruszeniem ramion - później wyartykułowanych mocno, zdecydowanie z
niezachwianą pewnością, że słuszność oceny jest po mojej, czytelnika, stronie.
Bo kimże jest ten autor?
Autokreacja zwyciężyła. Został odebrany jako moczymorda, leń
i obibok. Bo czyż nim nie był? Siłę sprawczą swej twórczości znajdował w
złocistym trunku, wśród marginesu, ludzi bez ambicji i wzniosłych celów.
(Trochę zawahano się w deprecjonowaniu twórczości Bohumila Hrabala na wieść o studiach pisarza).
Nie znalazł zrozumienia koloryt lokalny, czułość kryjąca się
za brzydotą, współczucie dla bohaterów, a genialny portret namalowany niesamowitym
językiem Vladimira Boudnika musi czekać na zachwyty i wzruszenia innych
czytelników.
Na pewien czas rezygnujemy z tekstów zainspirowanych
opowieściami „waryjatów” i innych
podejrzanych indywiduów. W listopadzie czytamy książkę napisaną przez
przystojnego, eleganckiego, kulturalnego, taktownego, umiarkowanie pijącego
jedynie drogie alkohole (zwłaszcza wina) w bardzo dobrym, często
międzynarodowym towarzystwie, profesora Uniwersytetu Gdańskiego Stefan Chwina –
Złoty pelikan.
W spotkaniu wzięło udział 6 osób.
W spotkaniu wzięło udział 6 osób.
Spotkanie z ilustratorką Iwoną Całą
DKK zaprosił Panią Iwonę Całą, cenioną ilustratorkę książek
dla dzieci i współpracownika fantastycznego „Świerszczyka”, na spotkanie z
drugoklasistami.
DKK postanowił ukazać piękno książki od strony jej
graficznego, ilustracyjnego wyglądu. I oczywiście poprzez tę najbardziej
rzucająca się w oczy stronę książki zachęcić do czytania. Do czytania tekstu i
ilustracji. Że ilustracje czyta się także i że są bardzo ważne, przekonali się
uczestnicy warsztatów poprowadzonych przez Panią Iwonę Całą.
Dzięki czarodziejskim zabiegom Pani Iwony, które
zastosowała, gdyż uwielbia wszystkich drugoklasistów, nasi goście puścili w
ruch maszynę zwaną Wyobraźnią, dołączyli do niej wytrwałość oraz wysiłek i stworzyli oryginalne ilustracje, które
wszystkim się podobały.
Ilustracje pojawią się w klasowej Galerii i czekać będą, aż
ich autorzy ułożą do nich ciekawe historie.
Wrzesień
Podróże z Herodotem, czyli na świecie nadal bez zmian
Książka reportażowa „Podróże z Herodotem” (bardzo)
dojrzałego Ryszarda Kapuścińskiego jednogłośnie została uznana przez
klubowiczów za nadzwyczaj interesującą, wręcz zachwycającą.
„Dzieje” Herodota są dla „króla polskiego reportażu”
przewodnikiem po sztuce pisania reportażu i podręcznikiem poznawania Inności, i nauki pokory wobec
obcych kultur. Podczas lektury „Podróży” klubowicze stali się współuczestnikami
czytania starożytnego historyka i wraz z autorem śledzili przeplatanie się
odległej przeszłości ze współczesnością, oraz poznawali biografię dziennikarską
Kapuścińskiego.
Uczestnicy spotkania zgodnie orzekli, że istota człowieka, jego
pragnienia i pasje, niebezpieczeństwa nań czyhające, historia, którą tworzy są,
bez względu na epokę, tej samej natury. Słowem: nic nowego pod słońcem.
O autentycznym zainteresowaniu klubowiczów twórczością
Ryszarda Kapuścińskiego świadczy wypożyczenie przez nich książek tego autora.
W spotkaniu wzięło udział 5 osób.
Czerwiec
Śmierć czeskiego psa,
czyli przygody polskiego Gastarbeitera-Sowizdrzała
Tym razem klubowicze zostali tak poruszeni przez Janusza
Rudnickiego, że spotkanie rozpoczęło się od milczenia i wymownego kręcenia głowami. Są oni bowiem w większości zwolennikami
„przyzwoitej”, „dobrze ułożonej” literatury, używającej książkowego języka,
wolnej od wulgaryzmów i złego traktowania bohaterów.
Rozmowa o tych miniopowiadaniach doprowadziła jednak do
zmiany pierwszych opinii, które pojawiły się w trakcie lektury. Wędrówka za
korowodem nieudaczników, spryciarzy, rozmaitych Rudnickich byłaby trywialna,
gdyby nie język. To on jest smyczą trzymającą czytelnika przy książce, niekiedy
nawet wbrew jego woli.
Barbara pierwsza zwróciła na to uwagę. Według niej, Katarzyny
i moderatora język Rudnickiego żyje potocznością, w nim tkwi siła tych tekstów
i z niego zbudowani są bohaterowie. Mimo to uznaliśmy, że tych wulgaryzmów jest
nadmiar i nie podzielamy całkowicie opinii autora, który twierdzi, uzasadniając
oczywiście swój warsztat, że „Wulgaryzmy to maszty statku języka polskiego. Na
nich dopiero rozpiąć można czyste, białe żagle mowy wysokiej.”
Bawiły nas anegdota i żart, sytuacje rodem z filmu niemego;
ale odnaleźliśmy także pewną czułość autora dla swoich postaci. Doceniliśmy
jego nieziemski zmysł obserwacji, niespotykaną umiejętność widzenia zwyczajnych
sytuacji w niezwykły sposób.
Regina, mimo uznania walorów prozy Rudnickiego, nie
przeczyta już jego tekstów, a Katarzyna i Barbara chciałyby sprawdzić, czy jego
kolejne książki są powtórką z Śmierci
czeskiego psa, czy świadczą o ewolucji, rozwoju autora.
Zbliżają się wakacje, więc życzyliśmy sobie podróży w
charakterze turystów, nie gastarbeiterów, po trasach przemierzanych przez
Janusza Rudnickiego. A zatem do zobaczenia w Dojczlandzie!
W spotkaniu wzięło udział 5 osób.
Poza horyzonty, czyli wyzwanie dla każdego
Jasia Melę znają prawie wszyscy, znają także jego historię,
przedstawianą wielokrotnie w telewizji. Dzięki mass mediom stał się wręcz
postacią sztandarową środowiska osób niepełnosprawnych.
Nie wszyscy jednak znają jego książkę Poza horyzonty; łatwiej przecież się słucha i ogląda, niż czyta.
Uznaliśmy się zatem za szczęściarzy, że mogliśmy ją przeczytać, by później
porozmawiać, dzielić się spostrzeżeniami i odnaleźć dla siebie wskazówki.
Zauważyliśmy, że w ostatnich latach nastąpił zwrot w
traktowaniu niepełnosprawności. Jaś właśnie jest przykładem odchodzenia od uważania
takiej sytuacji za dożywotni wyrok, skazujący na społeczną izolację i
odrzucenie.
Byliśmy pełni podziwu dla jego walki ze zniechęceniem i
załamaniem. Podziwialiśmy także jego rodziców, ich wolę uczynienia dalszego
życia syna pełnym sensu i wartości. To oni pomogli Jasiowi w przezwyciężaniu
traumy wypadku. Spotkanie z Markiem Kamińskim, dzięki staraniom państwa Melów,
stało się punktem zwrotnym, sprzyjającą okolicznością, niesamowitą szansą. Ale
pracę nad sobą, swoim ciałem i psychiką Jaś wykonał samodzielnie.
Najmłodsi uczestnicy naszego spotkania, troje
gimnazjalistów: Kacper, Sandra i Anka dzięki lekturze odkryło i upewniło się,
że najważniejszą rzeczą pozwalającą pokonać trudności jest wytrwałość i
posiadanie celu. A wspierający rodzice i życzliwość otoczenia to nie dający się
przecenić skarb, bardzo potrzebny młodym ludziom.
W spotkaniu wzięło udział 10 osób.
Miłość, czyli wzajemne uzależnienie
Pierwszą reakcją większości klubowiczów na sytuację
emocjonalną, w jakiej znalazła się Grażyna Jagielska było zdziwienie zabarwione
skrywaną złością, że nie rozstała się z mężem. To radykalne (formalnie) rozwiązanie
miało ją uratować przed bólem, cierpieniem i leczeniem w klinice
psychiatrycznej z powodu objawów stresu bojowego.
Zgodziliśmy się jednak ostatecznie, że pragnienie przeżycia
czegoś jedynego w swoim rodzaju, bycia najlepszym, poczucia własnej
wyjątkowości, zadowolenia z siebie, odniesienia zwycięstwa jest pragnieniem
powszechnym i dotyczy każdego: od przedszkolaka do seniora.
Uznaliśmy także, że w przypadku osoby odpornej na stres, zdolnej
do ryzyka, chętnie przyjmującej najtrudniejsze wyzwania, czyli podobnej do Wojciecha,
wszystko jest intensywniejsze, a przekraczanie granic staje się koniecznością.
Spełnienie znalazł w dziennikarstwie wydarzeniowym. A my, żyjący w świecie bez
kataklizmów, możemy mieć udział w jego „przygodzie”, możemy czytać i oglądać
obrazy wojenne przez niego. Stał się „medium” konfliktów zbrojnych.
A cena?
Znamy tylko cenę, jaką płaci żona korespondenta wojennego.
Współczuliśmy jej, ale nie widzieliśmy rozwiązania.
Podobała nam się konstrukcja książki, powolne otwieranie
drzwi, za którymi znajdowała się panika i bezbrzeżny smutek. I zastanawialiśmy
się, czy naprawdę można widzieć okaleczone ofiary wojny, tzn. ludzi, którym
inni wyrządzili okrutną krzywdę, i mieszkać spokojnie w „normalnym”, zwyczajnym
świecie?
Regina uznała, że książka jest okrutna, rani ją i
już nie chce czytać podobnych. Dlatego majowe spotkanie będzie pogodne, radosne,
nawet optymistyczne, będziemy bowiem rozmawiać o książce Jaśka Meli Poza Horyzonty.
W spotkaniu wzięło udział 7 osób.
Marzec
Lala Jacka Dehnela, czyli w hołdzie babci
Na
marcowym spotkaniu członkowie naszego DKK dzieli się uwagami po lekturze Lali Jacka Dehnela.
Tak, ta
powieść podobała się wszystkim. Jej gawędziarski ton, bezpośredniość relacji,
wyjątkowość głównej bohaterki, zawiłość losów rodziny sprawiają, że jest
naprawdę atrakcyjna. I jeszcze wzruszająca dzięki pełnej miłości i wzajemnego
zachwytu relacji wnuka i babci – kobiety jego dzieciństwa. Smaku powieści nadają liczne anegdoty
rodzinne dotyczące także znanych postaci: Kazimierza Brokla i Juliana
Rogozińskiego.
Jedynie
najmłodszy uczestnik spotkania, Kacper, czuł się zagubiony wśród tłumu krewnych
Jacusia, bezustannych wędrówek rodziny i miejsc, których nazwy słyszał po raz
pierwszy. No i ta narracja! Chaotyczna, kapryśna jak pamięć, płynąca meandrami
zdarzeń minionych i współczesnych. Historia opowiadana wielokrotnie w różnym
czasie różnym postaciom.
Niekłamaną
radość sprawił większości fakt, że nadszedł czas, gdy można już, bez stosowania
kamuflażu, autocenzury i nie cierpiąc na schizofreniczne rozdwojenie, pisać o
polskich losach na kresach wschodnich. Lala powstała właśnie dzięki wolności, dzięki
wolności pojawiła się na półce księgarskiej, a później w naszych rękach.
Życzyłyśmy sobie bycia babciami tak wspaniałymi jak Helena
Bielecka i posiadania wnuków podobnych do Jacusia.
W spotkaniu wzięło udział 7 osób.
Dżungla miasta obłaskawiona
Mimo że Łódź w porównaniu do olbrzymów miejskich jest „tycia, tyciuśka jak ziarnko kawy”, przypomina niekiedy z powodu istniejących zagrożeń dżunglę metropolitalnego ośrodka. Dlatego na dzisiejszym spotkaniu omawialiśmy sposoby radzenia sobie w niebezpiecznych sytuacjach, jakie mogą pojawić się w mieście. Naszym przewodnikiem, doświadczonym i godnym zaufania, był Jacek Pałkiewicz – autor książki Jak żyć bezpiecznie w dżungli miasta.
Rozmowa odbyła się w gronie zaledwie trzech osób, gdyż członkowie naszego DKK nie potrafili poradzić sobie z zagrożeniem, jakie niesie ze sobą zbyt otwarty kontakt z drobnoustrojami chorobotwórczymi.
Doszły nas słuchy, że infekcje zostały pokonane. Mamy nadzieję, że przedświąteczne spotkanie przebiegnie bez przeszkód.
W spotkaniu wzięły udział 3 osoby.
W spotkaniu wzięły udział 3 osoby.
Styczeń
Pierwsze inauguracyjne spotkanie DKK odbędzie 25 stycznia br. o godz. 17:00.
Serdecznie zapraszamy.
Wielka inauguracja Dyskusyjnego Klubu Książki przy Filii 21
MBP Łódź-Bałuty miała miejsce 25 stycznia 2016 r.
Dlaczego wielka?
- Ponieważ DKK jest ogromnym (w Polsce działa ich około 1300) przedsięwzięciem stworzonym przez Instytut Książki, a my mamy zaszczyt włączyć się w akcję popularyzowania książek i czytelnictwa.
- Ponieważ w inauguracyjnym spotkaniu wzięło udział aż dziesięć osób.
- Ponieważ mamy nadzieję, że nasz lokalny DKK będzie się rozwijał i gromadził wokół książek osoby w różnym wieku, by stać się międzypokoleniową platformą czytelniczą.
Nieprzypadkowo powieść Harper Lee Zabić drozda otworzyła comiesięczne spotkania DKK. Może przeczytać
ją zarówno nastolatek, jak i osoba dojrzała. I obie odnajdą w niej coś interesującego, gdyż łatwo poddaje się różnym
interpretacjom.
Tym razem szczególną uwagę zwróciliśmy na rolę książki i
czytania w życiu bohaterów. Wyjątkowość bowiem rodziny Finchów polegała między
innymi na tym, że czytanie było ich codziennym nawykiem. Atticusa widzimy z
gazetą lub książką w dłoniach i czytającego głośno dzieciom, mimo że dzięki niemu
właśnie, jak powiedział Jem podczas prezentacji rodzeństwa Dillowi, „ta mała,
Skaut, czyta od urodzenia, a jeszcze nie chodzi do szkoły”.
Odkryliśmy symbole, motywy i główne tematy powieści, o
której można także powiedzieć, że jest ekscytującą choć często bolesną relacją z dojrzewania psychicznego i społecznego dwojga bohaterów: Skaut i Jema.
Pokusiliśmy się o interpretację tytułu powieści. Dużą inicjatywę, pomysłowość i
intuicyjne rozumienie przejawił zwłaszcza Eryk. Dlatego w podziękowaniu moderator
podarował mu tekst wiersza Ch. Bukowskiego Drozd.
Pożyteczna i prawdziwie cudowna umiejętność czytania była
dla Finchów wyróżnikiem statusu społecznego i nieukrywanym powodem dumy, lecz
nie arogancji. Oby ta tradycja utrzymała
się także dzięki wkładowi naszego DKK.
Bluebird
(Drozd)
w moim sercu
jest drozd
który chce
się wydostać
ale jestem
dla niego za mocny
mówię:
zostań tu
nie
zamierzam się tobą
przed nikim
chwalić
w moim sercu
jest drozd
który chce
się wydostać
ale topię go
w whisky
a potem
duszę nikotyną
i ani kurwy
ani barmani
ani nawet
sprzedawcy
nie mają
pojęcia
że tam jest
w moim sercu
jest drozd
który chce
się wydostać
ale jestem
dla niego za mocny
mówię:
zostań tu
chcesz
wszystko spieprzyć?
chcesz
popsuć całą robotę?
chcesz
obniżyć nakład
moich
książek w Europie?
w moim sercu
jest drozd
który chce
się wydostać
ale jestem
dla niego zbyt bystry,
czasem
tylko, gdy wszyscy śpią,
mówię: nie
smuć się
wiem że tam
jesteś
odkładam go
z powrotem
ale on wciąż
cichutko śpiewa
(widać nie
pozwalam by zdechł)
więc
zasypiamy razem
z naszą
słodką tajemnicą
i jest to na
tyle ładne
by
doprowadzić mężczyznę do płaczu
ale ja nie
płaczę
a ty?
Charles Bukowski
tłumaczenie: Mateusz Witkowski
W spotkaniu wzięło udział 10 osób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz